B_opieska_z_dyplomem_www.jpg
9 października 2017

Rok spędzony w Hiszpanii minął szybko. Pierwszy semestr był bardzo trudny. Studia były w całości prowadzone w języku angielskim. Mimo tego, że dobrze znałam tej język, przestawienie się na codziennie myślenie i mówienie po angielsku zajęło mi troszkę czasu. Po pierwszym miłym tygodniu zapoznania się, kolejne 4 miesiące, pięć dni w tygodniu, od godziny 9.00 do godziny 18.00 (z małą przerwą obiadową) mieliśmy zajęcia teoretyczne z trzech bloków tematycznych: Chemia w przemyśle, Chemia materiałów oraz Przemysł i badania chemiczne. Bloki tematyczne obejmowały łącznie aż 41 przedmiotów. Wykłady teoretyczne prowadzone były ze szczególnym naciskiem  m.in.  na chemię materiałów, chemię leków, chemię spożywczą, chemię polimerów ale również takie zajęcia jak zasady tworzenia własnych firm czy pisania CV.

Zajęcia na uczelni i praktyki

Wszystkie przedmioty kończyły się zaliczeniami, w jednej z form wybranych przez prowadzącego: kolokwium, prezentacji bądź referatu. W ciągu tych miesięcy,  czasu wolnego było bardzo niewiele, zajęcia trwały długo a na jeden tydzień przypadały aż 2-3 zaliczenia, które zaczęły się już w październiku.

Moimi nauczycielami byli naukowcy z Uniwersytetu i chemicy praktycy (pracownicy różnych firm chemicznych). Dzięki takiemu doborowi kadry nauczającej, studenci poznawali nie tylko teorię ale również zasady wykorzystania jej w praktyce, w przemyśle. To dało nam możliwość poznania metod produkcji m.in. barwników, środków myjących, leków czy kapsułek z zamkniętymi substancjami aktywnymi.

Po zaliczeniu wszystkich przedmiotów i zdobyciu wymaganej ilości punktów, mogliśmy przystąpić do zajęć laboratoryjnych. Był to mniej intensywny okres nauki. Zajęcia były   prowadzone w mniejszych grupach  i znacznie krócej. Po każdych takich zajęciach w  laboratorium, byliśmy zobowiązany do napisania raportu z przeprowadzonego ćwiczenia i otrzymanych wyników. W tym czasie intensywniej korzystaliśmy z obiektów sportowych, częściej się spotykaliśmy na imprezach studenckich, czy jeździliśmy na wycieczki.

II semestr natomiast to były już  praktyki w wybranych firmach na terenie Hiszpanii. Studenci z mojego kierunku mogli samodzielnie znaleźć firmę  oraz uzyskać jej zgodę na  przyjęcie na praktykę Można było również skorzystać z praktyk  proponowanych przez Uniwersytet. Ja wybrałam tą pierwszą opcję.

Praktyka zaczęła się w lutym i trwała do połowy lipca. Firma, na którą się zdecydowałam to  Zoetis – producent leków i szczepionek dla zwierząt. Jest to znana w świecie firma amerykańska, z oddziałem w Hiszpanii, który zatrudnia ok. 250 osób. Badania do swojej pracy magisterskiej realizowałam w laboratorium Kontroli Jakości. Tematem mojego projektu była: walidacja metody analitycznej oznaczania ilościowego składnika leków metodą HPLC. Pracownicy Zoetis okazali się bardzo mili i koleżeńscy, służący swoim doświadczeniem i radą zawsze, kiedy tego potrzebowałam. W czasie praktyk udało mi się znacznie podszkolić język hiszpański. Badania laboratoryjne skończyłam otrzymując pozytywne wyniki.

Obrona pracy magisterskiej

We wrześniu z kolei przyszedł czas na obronę pracy magisterskiej, którą musiałam opracować, napisać i przekazać promotorowi do końca lipca. Sama obrona wyglądała bardzo podobnie jak w Polsce. Przed trzyosobową Komisją Uniwersytecką miałam zaprezentować przebieg badań oraz ich wyniki. Członkowie Komisji byli bardzo mili, co mocno rozluźniało atmosferę. Prezentacja trwała ok. 20 min a następne 20 minut było czasem na zadawanie pytań przez członków Komisji. Ponieważ dobrze przygotowałam się do obrony pracy, odpowiedzi na zadawane pytania nie stanowiły  problemu. Praca oraz jej prezentacja została doceniona przez Komisję.  Cieszę się, że wysiłek jaki w nie włożyłam w pracę został zauważony.

 

Zdobycie dyplomu zagranicznej uczelni, która w rankingach Hiszpanii zawsze znajduje się w pierwszej trójce najlepszych Uczelni w kraju, dało mi ogromną satysfakcję i myślę, że pomoże mi w znalezieniu pracy zarówno w Polsce, jak i za granicą. To był rok ciężkiej pracy ale uważam, że warto było. To życzliwość otaczających mnie ludzi powodowała, że wszystko co sobie zakładałam zostało zrealizowane bez większych stresów. Jako ciekawostkę podam, że mój dyplom będzie podpisany przez samego  Króla Hiszpanii.:)

Zdobyłam również inne cenne, bardzo życiowe doświadczenia, takie jak chociażby samodzielne szukanie i wynajem mieszkania, podpisywanie umów z dostawcami mediów, założenie konta w banku hiszpańskim, karty pobytu, numeru ubezpieczenia i załatwianie innych codziennych spraw w obcym kraju, obcym urzędzie i w obcym języku. Na pozór proste sprawy, które jednak w obcym kraju przysparzają czasem nie lada problemów. Co niezmiernie ważne nawiązałam też nowe znajomości, a kilkoro hiszpańskich przyjaciół odwiedziło mnie w Polsce podczas wakacji. Nie będę również ukrywać, że zakochałam się nie tylko w Katalonii. Od paru tygodni jestem niezmiernie szczęśliwą żoną Katalończyka.

Mojego męża poznałam kilka lat temu na Erasmusie w Katalonii w miejscowości Girona. Przeprowadził się  on później do Polski, jednak życie potoczyło się tak, że musiał wrócić do Katalonii po 2,5 roku i zdani byliśmy na związek na odległość. Tak więc studia w Barcelonie, a co za tym idzie pomoc Fundacji na pewno przyczyniły się do tego małżeństwa :), bo odległość do pokonania między Uniwersytetem a jego miejscem zamieszkania (ok.100 km, a miejscem praktyk jeszcze trochę bliżej) była już zdecydowanie mniej bolesna i mogliśmy się widzieć częściej :) 

Życzę powodzenia wszystkim tegorocznym Stypendystom FUNDACJI MASPEX, a tym którzy jeszcze się zastanawiają czy aplikować w następnym roku  przekonuję, że warto. Jest to szansa, której nie wolno zmarnować.

Dziękuję jeszcze raz Fundacji Maspex za pomoc w realizacji moich marzeń. Była to wielka przygoda życia.

Basia Łopieńska

Galeria zdjęć